czwartek, 21 sierpnia 2014

Mój ulubiony dziadek

Jak widać Czary nic tylko czyta, czyta i pisze recenzję. No a w dzień to odsypia te swoje nocne literackie maratony, tylko kto mu obiad gotuje
 Przyznaję, że od mojego przedstawienia się na blogu przeczytałam kilka ciekawych książek, jednak zastanawiałam się nad wyborem tej do mojej pierwszej recenzji. Cóż i padło na świetną książkę Renaty Piątkowskiej pt. „Dziadek na huśtawce”. Na samym początku poznajemy Witka i Marcina, dwóch chłopców, którzy są przyjaciółmi. I jak to w świecie małych ludzi bywa miewają czasami duże problemy. Tak właśnie też było tego popołudnia kiedy w trakcie wspólnej zabawy okazało się, że Witek nie ma dziadka, któremu mógł by wręczyć własnoręcznie wykonane pudełko na okulary. A każdy z nas wie, że dzieciom a szczególnie małym chłopcom dziadek jest niezbędny. Bo z kimś trzeba chodzić na ryby, budować budki dla ptaków i ktoś musi nauczyć nas jeździć na rowerze. A co zrobić jeśli nie ma się dziadka, nawet malutkiego i chudziutkiego? Wtedy trzeba go poszukać, na taki właśnie pomysł wpada Marcin. Ale nie szukamy go na allegro czy w hipermarkecie, a za płotem. I tak właśnie chłopcy znajdują Pana Teofila, sąsiada Marcinka. Pan Teofil to niezwykły dziadek bo nie dość, że pali fajkę, rozmawia z kwiatami, smaży najlepsze Melaśniki na świecie to jeszcze ma najprawdziwszą karetę w szopie i nosi koszule w najdziwniejsze wzory i zwierzęta. Oprócz tego oczywiście jak na prawdziwego dziadka przystało Pan Teofil umie radzić sobie z dziecięcymi smutkami, jest świetnym słuchaczem, udziela dobrych rad i dzieli się życiowymi mądrościami jak nap „Pamiętajcie, że kto językiem miele, ten głupi jak ciele”. Ilustrację do tej książki wykonał Artur Nowicki, który w idealny sposób oddał jej klimat i ciepło płynące z tej opowieści. „Dziadek na huśtawce” to jest wspaniale napisana historia, która opowiada o ogromnej przyjaźni, wspólnej zabawie, marzeniach które się spełniają i dziecięcych smuteczkach, znikających za horyzontem na chmurkach do, których zostały doczepione. 
 Ps. Czarny, może spróbujesz tej metody :)
Leyla

2 komentarze:

  1. Jakbym miała dziecko, to może i bym jemu te książkę przeczytała, ale nie mam, więc raczej sama nie będę jej czytać :)

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń